środa, 8 stycznia 2014

Czwarty dzień spisanego bólu...

Siedzisz wygodnie na łóżku, zatopiona w miękkich poduszkach ze swoim ulubionym pluszakiem w rękach. Próbujesz zamknąć potężne drzwi przez które weszło już wiele niewłaściwych ludzi. 
Próbujesz, mimo że już wiele razy upadłaś wycieńczona.
A ja?
Ja taka nie jestem.
Jestem tam, gdzie nikt nie odważyłby się dotrzeć. 
Jestem tam, gdzie podążam za każdym razem, gdy tylko mam problem. 
Zastanawiasz się gdzie jestem?
Nie rób tego. 
Nie pokazuj mi że sie martwisz, że choć odrobinę odchodzi Cię jakieś nudne, ciemne i pozbawione jakichkolwiek  radości życie.
Nie trać dla mnie swojego cennego czasu. Nie warto.
Ale, jeżeli już tak bardzo chcesz wiedzieć, gdzie jestem...
Jestem wśród chmur. Otulona ciepłym wiatrem, który jednocześnie zabija mnie od środka. 
Dlaczego?
Bo przez moment dzięki niemu mogę poczuć się jak w domu. 
Dom?
Co to jest za miejsce? 
Czy jest daleko?
I czy ma dla mnie miejsce? 
Nie, nie, nie, nie, nie.
Jestem na krawędzi.
Jestem wśród chmur, czuje się jakbym była nad ziemią. 
Ale siedzę na dachu jakiegoś wieżowca ze zwisającymi nogami do dołu.
Kilkadziesiąt metrów pode mną, choć nie do końca pode mną...
Jeżdżą auta, widzę autobusy, rowery... Cóż, widziałabym. 
Gdybym patrzyła właśnie do dołu...
Ale nie mogę.
Bo jeśli tam spojrzę... Rzucę się do tej otchłani.
Zaginę, utopię się w głębi morza samochodów. 
Tyle przykrych zdarzeń mnie spotkało przez te szesnaście lat. 
Dlaczego po prostu nie zdecydowałeś żebym umarła w brzuchu mojej Matki, Boże?
Dlaczego postanowiłeś abym się urodziła i cierpiała przez całe swoje życie, Boże?
Dlaczego każdego dnia dajesz mi coraz to więcej powodów dla których powinnam odejść?
Dlaczego nie ostrzegłeś mnie przed tym przez co będę przechodzić?
Dlaczego nie powiedziałeś mi o tym, jak ciężkie życie jest na Ziemi?
Dlaczego odbierasz mi wszystko na czym mi zależy?
Dlaczego odebrałeś mi wszystko na czym mi zależało?
Nie zostało nic.
Odeszło.
Pytam więc, czemu?
Czemu stworzyłeś dla mnie tak okrutny scenariusz?
Nie jestem świetną aktorką, powiedziałabym nawet iż nie nadaję się w ogóle do tej roli. 
Czy to Ty zawsze sprawiałeś że nie wiedziałam na co się zdecydować? Jaką decyzję podjąć? Jaki cel w życiu wybrać?


Przez te 16 lat, pokazałeś mi znacznie więcej niż powinieneś. 

Nauczyłeś mnie, że nie można ufać ludziom.
Nauczyłeś mnie tego, że jeżeli raz stałeś się ofiarą - pozostaniesz nią do końca.
Pokazałeś mi, że miłość nie istnieje. Nigdy jej nie było, i nigdy jej nie będzie. 
Nauczyłeś mnie odrzucać wszystkich i wszystko. 
Przemieniłeś moje serce w ciemny głaz którego nikt nie jest w stanie zniszczyć.
A jednak,
jestem odpadem.
Nie potrzebnym, zużytym odpadem którego trzeba się pozbyć jak najszybciej i raz na zawsze. 


Powiedz, czy właśnie o to Ci chodziło, Boże?

O to, bym zrozumiała że na tej planecie, w moim życiu, tam gdzie się pojawiam... Nie ma nic prawdziwego? Czy to prawda, że to czego szukam od tak dawna, nie ma tego? Zniknęło wraz z dniem kiedy zostałam poczęta?


Wiem, że świat który mnie otacza, jest wielką iluzja która nigdy już nie zniknie.


Diana

1 komentarz: