poniedziałek, 17 lutego 2014

Ósmy dzień spisanego bólu...

Idziesz jedną z wielu ulic w swoim mieście, ze znajomymi bądź nie, uśmiechasz się do każdego i korzystasz z chwil i szczęścia jakie Ci pozostawił Bóg. 
Ja natomiast, 
Siedzę w ciemnym pokoju, oparta o ścianę. Trzymając w ręku telefon z każdą uciekającą sekunda coraz bardziej zatapiam się w oceanie wspomnień.
Zamykam oczy, 
bo wtedy wszystkie obrazy z tamtych chwili są wyraźniejsze. 
Bo wtedy znów czuję się tak samo. 
Obco.
Czuję w sercu nagłą potrzebę uśmiechu, ponieważ moja pamięć stąpa po rzeczach, które były dla mnie dobre. 
Potrafię choć na chwilę zapomnieć o ciemnym pokoju i mroku w którym żyję od X czasu.
Zbliżam się do momentu w którym po raz pierwszy zaznałam uczucia miłości, troski i opiekuńczości. Uśmiecham się do siebie widząc Jej uśmiech którym zawsze mnie obdarzała gdy tylko na mnie spojrzała. 
Moja miłość,
Mój świat.
Otwieram oczy.
Wszystko znika.
Otaczający mnie mrok zapędza mnie w ślepy zaułek wspomnień, o których nie chciałam już myśleć. Patrzę na telefon który trzymałam wytrwale w dłoni która zwisała z kolana. Rzucam nim o ścianę czując coraz większą rozpacz.

***

"Możemy porozmawiać?" - pytasz. "Jasne." - odpowiadam zwracając uwagę na naszych wspólnych przyjaciół którzy nam się przyglądali z przebiegłymi uśmieszkami. To nie był radosny czas dla nas. Zatrzymujesz się, zmuszając mnie bym również przystanęła. Patrzysz na mnie, czekasz na ten sam gest. "Spójrz na mnie" mówisz cicho a moje serce dostaje kolejnego skurczu. Zawsze je miewam gdy skupiasz wyłączną uwagę na mnie. W końcu to robię, choć nie byłam pewna czy dobrze robię. Byłam bliska płaczu, gdy dostrzegłam twój uśmiech malujący się zaraz po tym gdy ujrzałeś mój wzrok. Prowadzisz mnie do jednej z pobliskich ławek. Mimo mrozu, Ty chciałeś ze mną rozmawiać. Liczyłam się tylko Ja dla Ciebie. Pamiętam, byłam na Ciebie wtedy zła. To zabawne, w tamtym okresie złościłam się o byle głupotę, bylebyś zwrócił na mnie swoją uwagę. Zacząłeś swój monolog po krótkiej ciszy między nami. A ja słuchałam Cię niczym audiobook książki którą uwielbiałam czytać. Twój głos był ulubioną melodią dla mych uszu. Pewnie zapytasz "Dlaczego akurat to?" cóż, to wspomnienie jest dla mnie najważniejsze. Nawet po dziś dzień. Dlaczego? Ponieważ tamtego dnia pierwszy raz wyznałeś że mnie kochasz. Mimo że minęły już trzy lata, nadal pamiętam każde słowo. Nadal pamiętam twój głos, twój drżący i pełen niepewności głos. Ale nie to wychwyciłam na początku. Słyszałam z jaką czułością to mówisz. A Twoje zaszklone oczy mówiły same za siebie. "Zależy mi na tobie i... Kocham Cię" A ja przytuliłam się do Ciebie nie mówiąc ani słowa. A kiedy oboje poszliśmy w swoje strony, zaczęłam płakać. Nie z bezradności. Ze szczęścia. Byłam tak cholernie szczęśliwa, czułam się kochana i byłam taka. Zawsze miałeś racje i nigdy mnie nie zawodziłeś, nigdy mnie nie oszukiwałeś, zawsze byłeś dla mnie podparciem. Obiecałeś, nie. To złe określenie. Przysiągłeś, że zawsze będziesz kimś, komu będę mogła się wyżalić, nawet kiedy już "My" będzie w rzeczywistości składało się po prostu z "Ja", "Ty". Powiedziałeś, że już do końca będę dla Ciebie ważna. Będziesz mnie kochać. Nawet, jeśli przez wiele ludzi te słowa nie wyglądały realnie zwracając uwagę na wiek jaki mieliśmy oboje. 
 Ale minęły trzy lata. A ja nadal momentami widzę spojrzenie którym obdarzałeś tylko i wyłącznie mnie. Nawet jeśli próbowałeś wiele razy dać mi do zrozumienia że uważasz mnie za najgorszą osobę... Jest zupełnie inaczej. 
 Pamiętasz jaki byłeś oszołomiony, gdy zobaczyłeś mnie płaczącą? Nigdy mnie takiej nie widziałeś. Zawsze widziałeś mnie radosną lub złą. Ale nigdy płaczącą. Widziałam jak walczysz ze samym sobą. Walczysz z chęcią podejścia do mnie i dowiedzenia się co się stało. Tak właśnie było, kiedy Mój Świat runął. Kiedy straciłam podporę. Kiedy straciłam Ciebie. 
Nie odezwałam się do Ciebie już nigdy. Czułam jak na mnie patrzysz, ale to z czasem przestawało mieć dla mnie jakiekolwiek znaczenie.

 ***

Mimo że pamiętam, mimo że to nadal jest dla mnie ważne, mimo że nie raz chciałam się odważyć spróbować naprawić to co zepsułam, tchórzę. Zawsze to robiłam. Poczucie bezsilności obezwładnia mnie całą, gdy ktoś kto jest kimś bliskim zaczyna znikać. Wszyscy znikają, uciekają, umierają. 

Ja też umieram, 
Powoli, cierpliwie czekam na dzień kiedy Bóg pozwoli mi do Niego dołączyć. Ciemność czasami bywa wybawieniem.

cdn.


Diana

6 komentarzy:

  1. Hmm... co by tu napisać...
    Niektóre fragmenty czytałam po dwa razy, starając się naprawdę zrozumieć, a inne czytałam po trzy, dalej nie rozumiejąc.
    Tekst jest bardzo uczuciowy a jednocześnie pusty i wymagający swojej interpretacji. Inny - jedyny w swoim rodzaju blog.
    Dobra robota. Nic lepszego nie przychodzi mi do głowy.
    /Amelie.
    (Przy okazji zapraszam do siebie: http://arderien.blox.pl/html/1310721,37.html?lenobia )

    OdpowiedzUsuń
  2. Naprawdę świetny tekst, jak dla mnie szczególnie ten pierwszy. Naprawdę rzadko można spotkać tak dobrze napisany post. I powiem szczerze, że czytając niektóre fragmenty, czytam własne życie.

    siedemserc.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  3. Świetnie się czyta. Uwielbiam sposób w jaki piszesz. To naprawdę trzeba mieć talent.
    ________________________________________________
    Opowiadanie o muzyce, marzeniach, przyjaźni...
    Zwykła nastolatka z niezwykłym talentem, jednak zbyt nieśmiała i zamknięta w sobie aby stanąć do walki. Czy poznany przypadkiem chłopak pomoże jej spełnić marzenia? Czy uda jej się pokonać wszystkie przeszkody stojące na drodze do sukcesu? Może najbliżsi przyjaciele zdradzą, a pewne sytuacje zmuszą ją do zakończenia wojen z wrogami. Takie bywa życie. Nieprzewidywalne. Często trudne. Jednak Weronika stara się dogonić swoje marzenia. Ciekawi czy jej się to uda? Zapraszam na bloga!
    catch-up-the-dreams.blogspot.com

    OdpowiedzUsuń
  4. Kath była zwyczajną, od nikogo się nie wyróżniającą nastolatką mieszkającą w Georgii. Do czasu. Pewnego dnia dostała telefon z wieścią o zamordowaniu jej ojca. Dziewczyna postanowiła rozwiązać zagadkę jego śmierci, lecz przeszkodził jej w tym Mike. Chłopak twierdził, że dziewczyna musi iść dalej bez względu na to co ją spotkało. Ale co tak naprawdę nim kierowało? Uczucie którym ją darzył, czy może tajemnica którą sam skrywał? Pół roku później Katherine została oskarżona o morderstwo.
    Jesteś ciekawa jak potoczą się jej losy? Zapraszam na mój blog <3
    Przepraszam za spam, ale dopiero zaczynam :)
    http://because-someday-it-will-be-better.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  5. Super blog mam nadzieje ze nie stracisz wenny + zapraszam domniehttp://tyijanazawsze.blogspot.co.uk

    OdpowiedzUsuń
  6. Niesamowicie wciąga ! Polecam także http://mintycollar.blogspot.com historia rozkręca się ciekawie !

    OdpowiedzUsuń