niedziela, 19 stycznia 2014

Szósty dzień spisanego bólu...

Wpatrujesz się w krótki tekst. Próbujesz odnaleźć w nim jakikolwiek sens. Próbujesz, ale nie udaje Ci się. Jest bez uczuciowy, bezwartościowy... Jednak wpłynął na Ciebie. 
Może ta osoba jest tą która Cię naprowadzi na prawidłowy tor? 
Może dzięki tej osobie uwierzysz w to że jednak dobre rzeczy istnieją?
Że istnieje szczęście, radość, miłość?
Pomyśl, jak się oboje czuliście gdy razem wyjechaliście na wakacje ze szkołą. 
Przypomnij sobie co robiłaś, 
przypomnij sobie delikatny i miękki w dotyku piasek, gorące słońce wysoko na niebie, granatowe morze którego fale łaskotały twoje nogi pod wpływem bliskiego kontaktu.
Przypomnij sobie Jego błękitne oczy wpatrujące się w Twoje, Jego nieśmiały uśmiech...
Przypomnij sobie jak bezkarnie obserwowałaś Go śpiącego gdy dojeżdżaliście do miasta.
Przypomnij sobie wszystkie gesty którymi Ciebie obdarowywał.
Nie przekraczaj granicy którą wyznaczyłam, nie waż się przypominać sobie jak wiele razy przez Niego płakałaś. 
Wtedy jeszcze nie zdawałaś sobie sprawy co to wszystko oznacza. 
Przypomnij sobie moment kiedy zapłakana wybiegłaś z pokoju, przytłoczona tym co powiedziała jego dobra przyjaciółka z którą dzieliłaś pokój. Wpadłaś na niego, a On? Zachował się naprawdę w porządku... Złapał Cię za ramiona, byś nie uciekła i domagał się byś mu powiedziała co się dzieje. Był zaniepokojony tym, jak w ostatnim czasie się zachowywałaś - udawałaś że Go nie ma. Pamiętasz? Był uparty i sprytnie wprowadzał Cię w błąd, a Jego wzrok jeszcze bardziej Cię paraliżował. 
Powiedziałaś mu że się pogubiłaś, nie chciałaś powiedzieć mu prawdy. Widziałaś w nim tyle pozytywnej energii, nigdy się nie poddawał i tak było tym razem. Obiecał że sobie poradzicie... A ty uwierzyłaś mu, głupia...

A przypominasz sobie co było później? Nadal się oddalaliście od siebie, on spędzał czas z Twoją współlokatorką, a ty nawiązałaś przypadkowy kontakt z Jego Przyjacielem.
Nie byliście świadom tego, że nawzajem sobie dokuczacie.
Wiele razy widziałaś go gdy mijaliście się na plaży pochłonięci rozmowami ze swoimi towarzyszami. Nawet i to nie przeszkadzało Ci w dostrzeżeniu tego złości i żalu.

Może nazwijmy ich jakoś, dobrze?
Twojego chłopaka nazywajmy X a Jego Przyjaciela Y, zgoda? 
A twoja współlokatorka może być... Z? 
 
Twoja współlokatorka nie jeden raz była obecna w pokoju gdy rozmawiałaś na łóżku z Panem Y. Nie raz widziała i słuchała tego jak Cię pocieszał, nawet wtedy gdy niektóre słowa były obraźliwe pod adresem X i niektóre mogłyby dać do zrozumienia Z że Pan Y czuje coś więcej do Ciebie...
Ale ty nie byłaś taka, nie patrzyłaś na Niego jak na X. Patrzyłaś na Niego jak na przyjaciela.

Pamiętasz doskonale że nie rozmawiałaś z Y tylko i wyłącznie o swoich miłosnych problemach, on również potrzebował porad, wsparcia. I ty mu je dawałaś. Pomagałaś mu, tak jak on tobie. 
Wylewałaś przy nim łzy, mówiłaś mu o swoich żalach... 
A gdy zostawałaś sama w pokoju, plułaś sobie w brodę za to że nie potrafisz porozmawiać o tym wszystkim z X...

Ale w końcu nadszedł dzień kiedy musiałaś z nim porozmawiać. Rozmawiałaś przez telefon na tarasie. Słyszałaś jakieś głosy, ale nie skupiałaś się na nich. Skupiałaś sie na tym co mówi do Ciebie Twoja siostra.
Aż w końcu odwróciłaś się z zamiarem powrócenia do pokoju, zakańczając połączenie. 
Pamiętasz jaka sparaliżowana byłaś gdy niedaleko obok drzwi balkonowych dostrzegłaś X ze spuszczoną głową zatopioną w dłoniach?
Pamiętasz mętlik w głowie? 
Pamiętasz jak twoje ciało się trzęsło? 
Pamiętasz jak się bałaś?
Nie? A pamiętasz co było dalej? 
Pozwól, że Ci przypomnę...
Wstrzymałaś oddech nie wiedząc co zrobić,
w końcu ruszyłaś w stronę drzwi spuszczając głowę na ekran telefonu.
Do tej pory tak doskonale go unikałaś... 
Jak wielkie było Twoje rozczarowanie gdy zdałaś sobie sprawę że jesteś zamknięta, a za szybą okna widziałaś Y i Z wskazujących na coś za mną. 
Powiedziałaś "No nie wygłupiajcie się, otwórzcie te cholerne drzwi!"
Pamiętasz Jego głos? 
"Porozmawiaj ze mną" 
Pamiętasz jak desperacko próbował złapać z tobą kontakt? 
Spędziliście na tym tarasie dobre pare godzin... 
Marzłaś z początku uparta. Właśnie to w tobie widział X. Kochał wszystkie Twoje wady i zalety. 
Ale koniec końców zaczęliście rozmowę. 
Na pewno wiesz jak on przebiegła, już na pewno wszystko pamiętasz...
Czułaś się tak bardzo szczęśliwa gdy wręczył Ci pierścionek z białego, prawdziwego złota z małym zielonym diamencikiem.
Obiecał Ci że będziecie razem, że nie zrezygnujecie z siebie choćby nie wiem co... I co? kolejna złudna obietnica której nie dotrzymał... 


Proszę, nie chce już tego pamiętać, nie chce pamiętać niczego dzięki czemu kiedyś byłam szczęśliwa...
Nie katuj mnie, Boże.
Chce już na zawsze przestać czuć... 
Chce być zimna, jak lód... 
Chce poczuć wiatr mrożący krew w żyłach...
Proszę,
to jedyne o co proszę...


Diana

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz